Dostaliśmy od naszego znajomego na 10 rocznicę ślubu różę chińską. Dalszy ciąg ukwiecania naszego balkonu. Uwielbiam ten kwiat. Kiedy ją widzę przypominają mi się jedne z piękniejszych wakacji z moimi dwoma Skarbami: Mężem i Synem Maksymilianem. Byliśmy na Kos przez 2 tygodnie. Słońce, upał, plaża, morze, figi białe nagrzane słońcem, arbuz, quady i moi mężczyźni z wetkniętą za uszy różą chińską. Nasz hotel był otoczony piękną trawą, z której wyrastało mnóstwo wielokolorowych oleandrów i właśnie róż chińskich, a między nimi można było spotkać figi i granaty. Bardzo chcę tam wrócić. Szkoda tylko, że zimą robi się tam zimno:(